Rynek Infrastruktury
Niedokończony plan
– Długo oczekiwane odwołanie Lecha Witeckiego, pełniącego obowiązki Generalnego Dyrektora Dróg Krajowych i Autostrad, zaskoczyło większość obserwatorów rynku infrastrukturalnego. O tym, że doprowadził on do totalnej niechęci stron kontraktu do siebie nawzajem, do braku szacunku i zaufania, do wypaczenia zasad współpracy - mówi większość komentatorów – przypomina Tomasz Latawiec.
Ekspert zaznacza, że niewielu komentatorów zauważa, że przed Lechem Witeckim postawiono konkretne plany – czyli realizację programu budowy dróg krajowych. – Pierwszy, na lata 2008-2012, został zastąpiony z powodu niezrealizowania programem na lata 2011-2015. PR-owe kombinacje nie ukryją faktu, że pierwszego planu po prostu nie zrealizowano, a z drugim też będą problemy – komentuje dla portalu „RynekInfrastruktury.pl” Tomasz Latawiec.
– Pan Witecki dużo inwestycji porozpoczynał, tylko niewiele zakończył. A prawdziwego inwestora poznaje się nie po tym jak rozpoczyna inwestycje, tylko jak je kończy. Lechowi Witeckiemu w kończeniu inwestycji na czas nie pomogła nawet wprowadzona na jego (i ministra transportu) potrzeby szkodliwa specustawa o przejezdności. Inną sprawą jest spójność systemu dróg krajowych, której także po prostu nie widać w realizowanych inwestycjach i w najbliższych planach – mówi prezes SIDiR.
Wyniszczające działania
Tomasz Latawiec dodaje, że wszyscy zdążyli już poznać wpływ decyzji byłego szefa GDDKiA na kondycję branży budowlanej. Jego działania doprowadziły do „tsunami sporów przed sądami”, bankructw, wzrastającego bezrobocia, braku środków na rozwój firm wykonawczych, dostawców i usługodawców.
– Natomiast wpływ jego decyzji dotyczących „siłowego” sposobu rozstrzygania sporów na kondycję budżetu państwa poznamy dopiero za kilka lat. Obym był złym prorokiem, ale myślę, że prawomocne wyroki będą szokiem dla kolejnego (któregoś z kolei ministra finansów) – zauważa członek Stowarzyszenia Inicjatywa dla Infrastruktury.
Są jednak plusy
Latawiec zauważa też kilka plusów wynikających z działalności Lecha Witeckiego. Zalicza do nich szybkie wdrożenie systemu viaTOLL, wprowadzenie na wzór zastosowanego przez koncesjonariuszy modelu „utrzymaj standard”, skuteczne wydatkowanie środków unijnych oraz ujednolicenie standardów realizacji inwestycji przez poszczególne oddziały. – Z uwagą, że nowe warunki są skrajnie niezbalansowane i niesprawiedliwe) – dodaje.
– Ale co mnie najbardziej zastanawia to prawdziwe powody odwołania pana Lecha Witeckiego. Jeżeli pani premier Bieńkowska naprawdę chce poprawić klimat współpracy i doprowadzić do prawdziwego dialogu branży i resortu to O.K. Podobnie, gdy za odwołaniem stoi nieterminowa realizacja drogowych inwestycji. Jeżeli jednak powodem jest stanowisko Witeckiego wobec Polimeksu-Mostostalu – to już niedobrze – stwierdza ekspert i dodaje, że najbliższa przyszłość pokaże rzeczywiste powody kierujące szefową resortu odpowiedzialnego za GDDKiA.
Problemy z dokumentacją
– Najbardziej jednak smuci mnie to, że kuriozalne i szkodliwe pomysły zawarte w standardowych dokumentach kontraktowych (tych ujednoliconych dla wszystkich oddziałów) i warunki tam zawarte już weszły do realizowanych przez GDDKiA kontraktów, a co gorsze - zaczynają być powielane przez innych inwestorów. To, że te warunki nie zawsze są zgodne z obowiązującym w Polsce prawem potwierdzają kolejne wyroki KIO. A to, że w ogóle nie są zgodne z ideami i zasadami FIDIC potwierdziło stanowisko wyrażone w komunikacie prasowym opublikowanym wspólnie przez FIDIC i EFCA – kontynuuje prezes SIDiR.
Tomasz Latawiec wspomina też o autorskim pomyśle GDDKiA na realizację inwestycji znanym jako „optymalizuj i wybuduj”. Zaznacza on, że na stronie internetowej Generalnej Dyrekcji próżno szukać standardowych dokumentów opatrzonych taką nazwą.
– Mam nadzieję, że mającego ukryć fatalną jakość opracowań projektowych, którymi dysponuje GDDKiA, innowacyjnego w najgorszym tego słowa znaczeniu, nieznanego nigdzie na świecie i szkodliwego modelu „dostosuj i wybuduj” nikt inny poza GDDKiA nie będzie stosował. Podobnie jak zasady, że wykonawca jest odpowiedzialny za porażki inwestora wynikające ze złego ich przygotowania – mówi portalowi „RynekInfrastruktury.pl” Tomasz Latawiec.